Wstaję o piątej rano. Mam nadzieję, że następną noc prześpię w domu.
O 5.30 spotykamy się w hallu i idziemy na śniadanie. Jest szwedzki stół, można się najeść do syta :-). Autobus z hotelu na lotnisko rusza o szóstej. Jedziemy. Na lotnisku wszystko idzie zgodnie z planem. Zresztą mamy już doświadczenie, wiemy co i jak przygotować na poszczególnych bramkach, więc idziemy jak burza :-). Wylot z Amsterdamu zgodnie z planem. Mam miejsce przy oknie, ale nad skrzydłem. Trudno, trzeba się pogimnastykować, żeby coś sfotografować. Zaraz po starcie przelatujemy nad portem:Port w Amsterdamie. Holandia.
Potem juz standardowo – przelatujemy przez chmury i dalej niewiele (poza chmurami) widać (ale trzeba przyznać, że chmury potrafią przybrać fantastyczne kształty i kolory):Chmury nad Amsterdamem i Holandią.
Po niecałej godzinie zbliżamy się do portu lotniczego Charles'a de Gaulle'a w Paryżu. Gładkie lądowanie i po chwili jesteśmy podłączeni do terminala:Stanowisko do cumowania samolotów na lotnisku Charles'a de Gaulle'a w Paryżu. Francja.
Mamy godzinę do następnego odlotu :-). Uff. Powoli zaczynam się czuć jak wielki podróżnik. Terminale, bramki, ruchome chodniki, odprawy, przyprawy i co tam jeszcze chcecie – wszystko opanowane :-). Pani pyta: „Came back from Kenya to Poland?” Yes. I idziemy dalej.
Przed bramką do samolotu do Warszawy poczułem się trochę bardziej swojsko – słychać polskie rozmowy :-). Wsiadamy. Miłe zaskoczenie, komunikaty są w języku angielskim, francuskim i polskim. Jakoś dziwnie nas rozsadzili. Każdy z nas siedzi w innym rzędzie, ale każdy przy oknie. Może chcieli nam w ten sposób wynagrodzić to spóźnienie? :-). Ale już nic nie kombinujemy, potem okazuje się, że nie było pełnej obsady samolotu i niektórzy z nas siedzieli sami w rzędzie więc pewnie najpierw obsadzają miejsca pojedynczo, a potem dodają współpasażerów. Startujemy zgodnie z planem o 9.35. Zaraz po starcie rozciąga się fantastyczna panorama Paryża z Wieżą Eiffla:Panorama Paryża po starcie z lotniska Charlesa de Gaulle'a w kierunku Warszawy. Francja. |
Chmury na trasie Paryż – Warszawa. |
Podejście do lądowania w Warszawie. Polska.
Wylądowaliśmy szczęśliwie, odprawa paszportowa odbyła się błyskawicznie i z duszą na ramieniu poszliśmy po nasze bagaże. Czy nikomu nic się nie pomieszało i nasze bagaże poleciały z nami przez Paryż? Jakie było moje zdziwienie, gdy z paszczy magazynu wychynęła moja waliza! :-). Jest – cała i zdrowa :-). W tym czasie Jacek już namierzył telefonicznie Macieja i zaraz po wyjściu z budynku Okęcia wsiedliśmy do jego samochodu. Na dworzec Warszawa Wschodnia nawigacja pokazywała 10 km co na warunki warszawskie nie jest małą odległością, ale udało się i parę minut po trzynastej byliśmy na dworcu. Tu okazało się, że ekspres ma już pół godziny opóźnienia. Zdążyłem się zaprowiantować i spokojnie czekaliśmy na przyjazd pociągu. Pociąg w końcu przyjechał, znalazłem miejsce i doturlałem się nim z dziewięćdziesięciominutowym opóźnieniem do Koszalina (a miał być ekspres). Wielka ulga i niedosyt. Ulga, że jestem już w domu cały i zdrowy, niedosyt że byłem tam tak krótko :-(. Ale nic to – montujemy ekipę na przyszły rok!Komentarze: skomentuj tę stronę |