123

Uwaga! Ta wi­try­na wy­ko­rzy­stu­je pli­ki cook­ies w ce­lu umoż­li­wie­nia dzia­ła­nia nie­któ­rych fun­kcji ser­wi­su (np. zmia­ny ko­lo­ru tła, wy­glą­du in­ter­fej­su, itp.) oraz w ce­lu zli­cza­nia li­czby od­wie­dzin. Wię­cej in­for­ma­cji znaj­dziesz w Po­li­ty­ce pry­wat­no­ści. Ak­tual­nie Two­ja przeg­lą­dar­ka ma wy­łą­czo­ną ob­słu­gę pli­ków co­o­kies dla tej wi­try­ny. Ten ko­mu­ni­kat bę­dzie wy­świet­la­ny, do­pó­ki nie za­ak­cep­tu­jesz pli­ków cook­ies dla tej wi­try­ny w swo­jej przeg­lą­dar­ce. Kliknięcie ikony * (w pra­wym gór­nym na­ro­żni­ku stro­ny) ozna­cza, że ak­ce­ptu­jesz pli­ki cookies na tej stro­nie. Ro­zu­miem, ak­cep­tu­ję pli­ki cook­ies!
*
:
/
G
o
[
]
Z
U

Piątek – 23.07.10

Lot do Paryża

Wstaję o piątej rano. Mam nadzieję, że następną noc prześpię w domu.

O 5.30 spotykamy się w hallu i idziemy na śniadanie. Jest szwedzki stół, można się najeść do syta :-). Autobus z hotelu na lotnisko rusza o szóstej. Jedziemy. Na lotnisku wszystko idzie zgodnie z planem. Zresztą mamy już doświadczenie, wiemy co i jak przygotować na poszczególnych bramkach, więc idziemy jak burza :-).

Wylot z Amsterdamu zgodnie z planem. Mam miejsce przy oknie, ale nad skrzydłem. Trudno, trzeba się pogimnastykować, żeby coś sfotografować. Zaraz po starcie przelatujemy nad portem:

 

Port w Amsterdamie. Holandia.

Potem juz standardowo – przelatujemy przez chmury i dalej niewiele (poza chmurami) widać (ale trzeba przyznać, że chmury potrafią przybrać fantastyczne kształty i kolory):

 

 

Chmury nad Amsterdamem i Holandią.

Po niecałej godzinie zbliżamy się do portu lotniczego Charles'a de Gaulle'aParyżu. Gładkie lądowanie i po chwili jesteśmy podłączeni do terminala:

 

Stanowisko do cumowania samolotów na lotnisku Charles'a de Gaulle'a w Paryżu. Francja.

Lot do Warszawy

Mamy godzinę do następnego odlotu :-). Uff. Powoli zaczynam się czuć jak wielki podróżnik. Terminale, bramki, ruchome chodniki, odprawy, przyprawy i co tam jeszcze chcecie – wszystko opanowane :-). Pani pyta: „Came back from Kenya to Poland?” Yes. I idziemy dalej.

Przed bramką do samolotu do Warszawy poczułem się trochę bardziej swojsko – słychać polskie rozmowy :-). Wsiadamy. Miłe zaskoczenie, komunikaty są w języku angielskim, francuskim i polskim. Jakoś dziwnie nas rozsadzili. Każdy z nas siedzi w innym rzędzie, ale każdy przy oknie. Może chcieli nam w ten sposób wynagrodzić to spóźnienie? :-). Ale już nic nie kombinujemy, potem okazuje się, że nie było pełnej obsady samolotu i niektórzy z nas siedzieli sami w rzędzie więc pewnie najpierw obsadzają miejsca pojedynczo, a potem dodają współpasażerów.

Startujemy zgodnie z planem o 9.35. Zaraz po starcie rozciąga się fantastyczna panorama Paryża z Wieżą Eiffla:

Panorama Paryża po starcie z lotniska Charlesa de Gaulle'a w kierunku Warszawy. Francja.

X

Panorama Paryża po starcie z lotniska Charlesa de Gaulle'a w kierunku Warszawy. Francja.

Te widoki niestety nie trwają długo. Wznosimy się nad chmury i nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zrobić panoramę:

Chmury na trasie Paryż – Warszawa.

X

Chmury na trasie Paryż – Warszawa.

Zgodnie z planem parę minut po jedenastej kapitan zapowiedział, że podchodzimy do lądowania na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Zrobiłem ostatnie zdjęcie w czasie tej wyprawy, schowałem aparat i nastawiłem się na szybkie opuszczenie samolotu, żeby zwiększyć szanse na złapanie pociągu do Koszalina.

 

Podejście do lądowania w Warszawie. Polska.

Wylądowaliśmy szczęśliwie, odprawa paszportowa odbyła się błyskawicznie i z duszą na ramieniu poszliśmy po nasze bagaże. Czy nikomu nic się nie pomieszało i nasze bagaże poleciały z nami przez Paryż? Jakie było moje zdziwienie, gdy z paszczy magazynu wychynęła moja waliza! :-). Jest – cała i zdrowa :-).

W tym czasie Jacek już namierzył telefonicznie Macieja i zaraz po wyjściu z budynku Okęcia wsiedliśmy do jego samochodu. Na dworzec Warszawa Wschodnia nawigacja pokazywała 10 km co na warunki warszawskie nie jest małą odległością, ale udało się i parę minut po trzynastej byliśmy na dworcu. Tu okazało się, że ekspres ma już pół godziny opóźnienia. Zdążyłem się zaprowiantować i spokojnie czekaliśmy na przyjazd pociągu. Pociąg w końcu przyjechał, znalazłem miejsce i doturlałem się nim z dziewięćdziesięciominutowym opóźnieniem do Koszalina (a miał być ekspres).

Wielka ulga i niedosyt. Ulga, że jestem już w domu cały i zdrowy, niedosyt że byłem tam tak krótko :-(. Ale nic to – montujemy ekipę na przyszły rok!

Komentarze: skomentuj tę stronę

Serwisy 3n

Logo Kombi
Logo Wirtualnej Galerii
Logo 3N STOCK PHOTOS
Logo Kombi PDF Tools
Logo Projektora K3D
Logo 3N Games