Pogoda nadal kiepska :-(. Dzień jak zwykle rozpoczynamy w Checkpoincie, gdzie wita nas znajoma (codziennie ta sama) muzyczka :-):
Aktualny tutejszy przebój. Kisasi. Kenia.
Dzisiaj spróbowałem nowej potrawy – maharagwe.Maharagwe. Checkpoint. Kisasi. Kenia.
Maharagwe to gotowana fasola podana razem z wodą, w której się gotowała. Żeby nabrała smaku, należy doprawić ją solą, której Kenijczycy sobie nie żałują.Z krzesła w Checkpoincie w Kisasi. Kenia.
Papaja (bobo). Okolice Kisasi. Kenia.
Potem skręciliśmy na „łączkę”:Panorama „łączki”, którą postanowiliśmy spenetrować. |
Kolce, kolce, kolce... Okolice Kisasi. Kenia.
Nawet kora (niektórych) drzew jest tu szorstka i „kolcowata”:Kora drzewa. Okolice Kisasi. Kenia.
Afrykańskie motyle. Okolice Kisasi. Kenia.
Brązy na zdjęciach przypominają mi (o czym łatwo przy temperaturze 25 stopni zapomnieć), że jest tu zima. Kawałek dalej na drzewie trafiła się jaszczurka, których jest tu zatrzęsienie, ale ze względu na płochliwość są trudne do sfotografowania:Afrykańska jaszczurka. Okolice Kisasi. Kenia.
Jaszczurka z upolowanym konikiem polnym. Okolice Kisasi. Kenia.
Nie brakuje tu też ptaków, niestety ich płochliwość jest równie wielka, jak jaszczurek, na dodatek kiepskie światło utrudniało zrobienie dobrego zdjęcia tego dnia (ale próbowaliśmy):Toko nosaty (z rodziny dzioborożców). Okolice Kisasi. Kenia.
Od szesnastej byliśmy w Kisasi Secondary Boys School, gdzie zrobiliśmy prezentację dla innej grupy chłopców niż we wtorek, po czym wróciliśmy do domu i nie mieliśmy zamiaru już wychodzić. Ale wieczorem przypomniałem sobie, że następnego dnia jest targ i chciałem sfotografować plac, na którym ten targ się odbywa. Wyszedłem więc i zrobiłem kilka zdjęć. Miejsce to (kiedy nie trwa targ) wygląda tak:
Targowisko w Kisasi. Kenia.
Komentarze: skomentuj tę stronę |