W poniedziałek musieliśmy pojechać do Kitui. Głównym powodem wyjazdu był brak gotówki kenijskiej, a w Kisasi nie ma ani bankomatu, ani banku, ani kantora wymiany walut. Nie można też płacić tu inną walutą niż kenijska.
A ponadto – jak pisałem wcześniej – Kitui jest miastem „wojewódzkim”, postanowiliśmy więc przy okazji je zwiedzić. Wyjechaliśmy po śniadaniu, przed dziesiątą, jak zwykle matatu. W czternastoosobowym pojeździe jechało w pewnym momencie 25 osób. O wyjęciu aparatu i robieniu zdjęć w takich warunkach oczywiście mowy nie było :-(. Na stacji w Kitui byliśmy około dziesiątej trzydzieści. Spacerkiem poszliśmy w kierunku banku:Ulice w Kitui. Kenia.
Sklep meblowy w Kitui. Kenia.
Chodnik z rynsztokiem w Kitui. Kenia.
Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się w banku. Tym razem wymiana odbyła się po kursie oficjalnym (nie kantorowym, jak poprzednio). Za 1 dolara otrzymaliśmy 77 szylingów (bez względu na nominał i wiek banknotu), za to opłata manipulacyjna wynosiła 300 szylingów bez względu na wartość wymiany. W kantorze tej opłaty nie ponieśliśmy. Aby dokonać wymiany musieliśmy wylegitymować się paszportem. Z pełnymi portfelami :-) udaliśmy się po zakupy do miejscowego hipermarketu:Hipermarket w Kitui. Kenia.
Tu kupiliśmy między innymi kredki i papier, bo następnego dnia idziemy do szkoły i mamy zamiar przeprowadzić tam lekcję rysunku. Ze sklepu udaliśmy się na „stację”, gdzie zajęliśmy miejsce w matatu i czekaliśmy, aż matatu się zapełni. Czekając – przez otwarte okno – dokumentowałem życie toczące się na „stacji”:Na „stacji” w Kitui. Kenia.
Pan ubrany w szalik przypomniał mi, że tu jest zima. Temperatury są na poziomie 25 stopni, ale to o 15 stopni mniej niż latem, więc niektórzy czują chłód i chodzą w czapkach, czy szalikach. Po zapełnieniu się matatu ruszamy. Oczywiście towarzyszy nam muzyczka:Przejazd przez rzekę na trasie Kitui – Kisasi. Kenia.
Po powrocie do domu tego dnia już nie robiliśmy więcej zdjęć, wyszliśmy tylko do Checkpointu na kolację i zajęliśmy się porządkowaniem zdjęć i pracami nad stronami internetowymi.Komentarze: skomentuj tę stronę |