Ruch uliczny w Nairobi. Kenia.
Podstawą komunikacji miejskiej są tzw. matatu. Im bardziej kolorowy, tym lepiej :-):Matatu. Podstawowy środek komunikacji miejskiej w Nairobi. Kenia.
Są różne matatu. Lepsze (tzn. w lepszym stanie) i takie sobie. W niektórych deska rozdzielcza nie zawiera żadnych instrumentów pokładowych :-):Deska rozdzielcza w matatu. Nairobi. Kenia.
Nasz kierowca dzielnie radzi sobie w tym świecie i po 40-50 minutach jazdy jesteśmy na miejscu. Mieszkanie wynajmowane przez Marka, to na tutejsze standardy luksus. Budynek wielorodzinny, ogrodzony murem z drutami pod napięciem. Bramka metalowa (nie krata, ale pełny metal), całodobowa ochrona. Wewnątrz mieszkania trzy pokoje, kuchnia, toaleta i prysznic. W oknach nieotwieralne kraty z metalowych prętów, pancerne drzwi zewnętrzne i na balkon, zamykane na metalowe sztaby. Jest ok! Jesteśmy jedynymi białymi w okolicy. Ale wszyscy się do nas uśmiechają, zagadują, pozdrawiają. Nie czujemy wrogości, ale te kraty w oknie trochę dają do myślenia. W budynku mieszkają rodziny murzyńskie z dziećmi. I u nich są takie same kraty, więc oni tak po prostu zabezpieczają się przed własnymi pobratymcami.Pamiątkowe zdjęcie po obiedzie. Od lewej: Jacek, Victor, Cyrus, Michał, znajomy Victora i Cyrusa.
Od lewej: Victor, Marek, Cyrus, Michał, Jacek.
Znajomy Victora.
Potem poszliśmy wymienić pieniądze. Sama wymiana odbywała się w pomieszczeniu, w którym były osobne kabiny (jak u nas kiedyś telefony na poczcie). W poczekalni stała ławka i ludzie czekali siedząc na tej ławce (zapomniałem napisać wcześniej, że w matatu też nie można stać. Wszyscy muszą siedzieć, nawet gdyby wygodniej było stać. :-) ). Na środku pomieszczenia stał porządkowy, który pilnował, żeby ostatni przychodzący siadali na końcu ławki i prosił kolejną osobę, kiedy stanowisko się zwolniło. Za jednego dolara dostaje się tu od 70 do 80 szylingów kenijskich. Przelicznik zależy od nominału dolarów (im wyższy nominał, tym wyższy przelicznik) oraz od wieku banknotu. Im banknot starszy, tym mniej szylingów za niego dostaniemy. Przykładowe ceny: przejazd matatu od Marka do centrum – 40-50 szylingów. Litrowa Coca-cola – 55 szylingów. Mój obiad (kurczak w sosie z ryżem) – nieco ponad 200 szylingów. Po wymianie pieniędzy poszliśmy zaopatrzyć się w karty do telefonów komórkowych. Karta SIM kosztuje 30 szylingów (około 1,5 zł) i do tego dokupiliśmy kartę „zdrapkę” za 100 szylingów (nieco ponad 4 zł), co wystarczy na 10 SMS-ów do Polski. Po tym zakupie wróciliśmy matatu do domu. Tym razem wewnątrz nie grała głośna muzyka. W matatu nie ma biletów. Za każdym razem jest „konduktor”, który kasuje bezpośrednio ustaloną przy wejściu kwotę. „Konduktor” jest też odpowiedzialny za „upychanie” ludzi i ewentualnie bagażu. W większych matatu na dachu jedzie dodatkowa obsługa, która zajmuje się tylko bagażem. Po powrocie zabrałem się za uzupełnianie strony i tu niespodziewanie wyskoczył problem. Otóż nie mogłem się połączyć z moim serwerem, na którym przygotowałem wcześniej stronę. Dziwna sprawa. Trochę zmartwiony poszedłem spać.Komentarze: skomentuj tę stronę |