W niedzielę, podobnie jak w dzień powszedni budzi mnie śpiew, ale tym razem dochodzi on z odległego o 50 metrów kościoła:
Pieśń kościelna. Kisasi. Kenia.
Śniadanie jemy w prawie pustym hotelu (barze), dzięki czemu możemy przyjrzeć się (i sfotografować) malowidła ścienne tam się znajdujące. Generalnie – Kenijczycy lubią pismo obrazkowe. Wszystko co się da, oprócz napisów, jest oznaczone odpowiednim obrazkiem (np. fryzjer, krawiec, itp.). A oto kilka rysunków z „naszego” hotelu:Malowidła ścienne w Checkpoincie. Kisasi. Kenia.
Kasa w Checkpoincie. Kisasi. Kenia.
Afrykańskie ptaki. Okolice Kisasi. Kenia.
W końcu i ta grupka nas pożegnała i dalej poszliśmy sami. Droga dość gwałtownie opadała w dół:Droga w kierunku rzeki. Okolice Kisasi. Kenia.
Po lewej i prawej stronie drogi widzimy mnóstwo pojedynczych zabudowań:Zabudowania w dolinie rzeki. Okolice Kisasi. Kenia.
W końcu rzeka ukazuje się nam w pełnej okazałości :-):Rzeka za Kisasi. Kenia.
Poza ludźmi nad rzeką spotkaliśmy też sporo owadów i innych zwierząt:Mamba pospolita. Okolice Kisasi. Kenia.
Ważka i jej cień. Okolice Kisasi. Kenia.
Koza poszukująca pożywienia. Okolice Kisasi. Kenia.
Panorama widziana z zachodniej strony drogi Kitui – Kisasi. Kenia. |
Komentarze: skomentuj tę stronę |